Wiele osób korzysta z usług dekoratorów wnętrz. Fachowcy szybko, choć z reguły nie tanio, potrafią przekształcić najbardziej niepozorne nawet lokum w okazałą rezydencję. Z reguły wystrój mieszkania starają się zharmonizować z osobowością jego lokatorów. Pomieszczenia staja się wtedy funkcjonalnym, miłym dla oka i co ważne przytulnym azylem.
Gorzej, jeśli nazbyt schlebiamy cudzym gustom. Nasze lokum pełne modnych, choć niezbyt wpadających nam w oko bibelotów, czy obrazów niekoniecznie stanie się dla nas wygodnym schronieniem. A to w nim przecież spędzamy większość swojego życia – warto o tym pamiętać i przy urządzaniu mieszkania przezornie zrezygnować z roli snoba – przestrzega Antoni Przechrzta, absolwent londyńskiej Akademii Sztuk Pięknych, specjalista od rozwoju duchowego.
Ze sztuką cieplej
Wszelkiej maści bibeloty i wieszane na ścianach obrazy z pewnością ocieplą nasze mieszkanie. Ważne, by przy ich wyborze nie kierować się obowiązującą modą, a własnym gustem i upodobaniem. Kupiony, za niewielkie nawet pieniądze, pejzaż anonimowego malarza, który wpadł nam w oko, będzie lepszy od droższych dzieł słynnych, choć niezbyt lubianych przez nas mistrzów pędzla. Poszukiwanie „świętego spokoju” niekoniecznie też wiązać się musi z głuchą ciszą. Ta, bowiem szybko wprowadzić nas może w stan apatii. I zwątpienia. Z pewnością też nie sprzyja twórczej i – co ważne efektywnej pracy – twierdzi Przechrzta.
Dźwięk, jak balsam
Wśród sposobów, które stosuje i propaguje w trakcie osobliwych terapii jest cała gama nagranych przez niego kaset. Dzięki rytmom medytacyjnym wielu z nas pozbędzie się chorób, stresów, czy nadmiernego lęku. A przynajmniej zmobilizuje nasze organizmy do podjęcia z nimi walki. Potencjał tkwiący w dźwiękach jest ogromny i w dalszym ciągu niezbyt doceniany… Specjaliści od muzycznych terapii z dobrym skutkiem stosują utwory Chopina. Koncert Des-dur, wielkiego polskiego kompozytora, zaaplikowany z odpowiednią dawką stosownie dobranych słów jest nieoceniony w kontaktach biznesowych i finalizowaniu handlowych transakcji.
Sporo leczniczych możliwości tkwi w samych instrumentach. Jest ich sporo, podobnie jak sposobów ich wykorzystania – twierdzi Antoni Przechrzta.
Odpowiednio zaserwowane dźwięki fletu zniwelują trawiący nas niepokój, wzmocnią psychiczną odporność. Skrzypce są niezawodne na ból głowy. Równie skutecznym panaceum, na migrenę będzie dźwięk harfy, cytry, lub liry. Mandolina sprawdzi się w walce z nałogami. Fortepianowe etiudy skutecznie wzmocnią naszą potencję.
Mając to na uwadze pamiętajmy, by w naszych „czterech ścianach” oprócz kuchenki mikrofalowej i bujanego fotela nie zabrakło także choćby skromnego sprzętu muzycznego.
Grażyna Woźniak